Stal – Konstrukcje, podkonstrukcje, akcesoria, zbrojenie

Spośród wielu norm zharmonizowanych, na wyróżnienie zasługuje norma PN-EN 1090-1. Norma ta z uwagi na swoją uniwersalność może być wykorzystana jako zharmonizowana specyfikacja techniczna, co oznacza, że dostawca wyrobu nie jest zobowiązany do ubiegania się o krajową ocenę techniczną i po uzyskaniu certyfikatu może wystawić deklarację właściwości użytkowych i znakować wyrób znakiem CE.

Jednak, jak się przyjrzymy sprawie dokładniej, okazuje się, że niejednoznaczna uniwersalność normy może się okazać jej dość istotną wadą przede wszystkim dla dalszych odbiorców w łańcuchu dostaw. Wynika to poniekąd z luk w stosowaniu prawa związanego z oznakowywanie wyrobów budowlanych znakiem CE. Niestety upowszechniła się niepożądana, pod względem inżynierskim, praktyka wybiórczego stosowania właściwości użytkowych. Jest to jedna z największych nieprawidłowości z punktu widzenia podejścia inżynierskiego, ale od strony formalnej jest na to przyzwolenie i niestety jest to coraz częściej spotykane.

Dostawcy wyrobów często korzystają z nieświadomości klientów/odbiorców i np. wybierają jedną cechę, która formalnie nazwana jest właściwością użytkową np. w przypadku normy EN 1090-1, może to być właściwość wg tablicy 1 określona jako "tolerancje wymiarów i kształtu". Na tej podstawie, po uzyskaniu certyfikatu znakują swoje wyroby znakiem CE. Nieświadomy użytkownik (w tym projektant, kierownik budowy, inspektor nadzoru, inwestor, klient) stosując taki towar nie zdaje sobie sprawy, że dostawca nawet jeśli jest okazicielem certyfikatu, wybiórczo zadeklarował parametry i w sposób dla niego komfortowy sprytnie przerzuca odpowiedzialność na nabywcę. Dzieje się tak, ponieważ to nabywca odpowiada za właściwe, zgodne z przeznaczeniem stosowanie wyrobu. Producent nie ponosi odpowiedzialności za to, że odbiorca/klient zastosował wyrób niezgodne z jego zamierzonym przeznaczeniem. Wobec takiej sytuacji nawet służby Nadzoru Budowlanego mogą być bezradne wobec dostawcy, gdyż producent/wytwórca odpowiada za właściwości które deklaruje, a nie odpowiada za sposób w jaki wyrób zostanie wykorzystany.

Gdy dostawca deklaruje właściwość w sposób wybiórczy (stosując oszczędne gospodarowanie prawdą), to oczywistym wydaje się, że wyrób ma ograniczony zakres zastosowania. Jeżeli został zastosowany, to oznacza, to często, że został zastosowany w zakresie niezgodnym z przeznaczeniem ustalonym przez producenta. Za właściwe zastosowanie producent już nie odpowiada i właściwym do "bicia" jest uczestnik procesu budowlanego.

(wyjaśnienie: Producent obuwia sportowego nie będzie ponosił odpowiedzialności, za to szkody powstałe w wyniku tego, że użytkownik wykorzystuje obuwie niezgodnie z jego przeznaczeniem)

To właśnie sytuacja tego typu. Wybiórcze deklarowanie właściwości pod przykrywką certyfikatu jest zauważalne niemalże w każdej grupie wyrobów objętych jakąkolwiek normą zharmonizowaną, pozwalającą na znakowanie wyrobu znakiem CE. Należy mieć świadomość, że podczas procesu harmonizacji powinno się uszczelnić krajowe przepisy (tu mamy na myśli w szczególności Prawo Budowlane), tak aby uniknąć komfortu nadużywania tej luki, ale niestety mamy tu sporo poważnych zaległości, a przede wszystkim brak świadomości (jest to niezwykle trudne, gdyż wymaga to dość sporych kompetencji). W związku z powyższym, uczestników procesu budowlanego czeka nie małe wyzwanie, aby tworzyć narzędzia do blokowania niewłaściwie ocenionych wyrobów, w tym z wybiórczo deklarowanymi właściwościami. Z naszej perspektywy z uwagi na obserwowaną skalę nadużyć, zalecamy, aby w tej sytuacji robić analizę ryzyka, i w zależności od funkcji wyrobu, jego udziału, roli, stopnia skomplikowania tworzyć odpowiednie narzędzia, opracowania wymagań, językiem technicznym,  skutecznym pod względem prawnym tak, aby w sposób mierzalny, móc w przyszłości zabezpieczyć sobie prawo do ewentualnych roszczeń i w przypadku spornej sytuacji dać szansę na wyegzekwowanie odpowiedzialności lub współodpowiedzialności za niespełnienie przez wyrób konkretnych parametrów.

Cel wydaje się być prosty w jego określeniu, ale zarazem jest skomplikowany w jego realizacji, czyli zablokowanie stosowania niewłaściwych wyrobów. Jest to również wyzwanie dla zespołu opracowującego projekt budowlany, a przede wszystkim projekt wykonawczy. Wydaje się, że dobrze wykonany projekt wykonawczy jest, jak dotychczas, najlepszym narzędziem do egzekwowania wymagań, które są transponowane do SIWZ, umów, wymagań dla deklaracji, certyfikatów itp. Brak takiego projektu, niestety generuje niejednoznaczność, z której później korzystają sprytnie dostawcy. Ten mechanizm funkcjonuje jak przepływ prądu i wody, płynie tam gdzie ma najłatwiej. Tu w tej konkretnej grupie należy zachować niezwykłą czujność, w szczególności tam gdzie w grę wchodzą znaczące pieniądze lub gdzie roboty dotyczą robót zanikających. Niema się co dziwić, że powstają spory, podkreślające, że kryterium jakości jest tylko cena, a nie zwraca się uwagi na jakość. Naszym zdaniem przyczyna problemu jest prosta i opiera się na tym, że w większości  przypadków nie potrafimy rzeczowo określić swoich wymagań jakościowych, wyrażając swoje oczekiwane parametry językiem technicznym, wiążącym z ustaleniami norm, określającym jednoznacznie mierzalne cechy, dające się ocenić/zweryfikować w prosty sposób. 

Jak się okazuje, świadomość uczestników procesu budowlanego, o takim procederze okazuje się być jeszcze znikoma. Choć już pojawiają się przypadki, gdzie w zakres usługi i cenę wpisane jest również badanie weryfikujące parametry jakościowe, wykonywane przez trzecią niezależną stronę, to jak życie pokazuje dostawcy nadal próbują przyjmować linię obrony, że wyrób uległ uszkodzeniu  w transporcie i to już nie jest przyczyna leżąca po stronie dostawcy, że jakiś parametr nie został uzyskany. Oczywiście z pozoru wydaje się być sprawa jasna, ale jak nasze doświadczenie pokazuje, to jednak udaje się znaleźć skuteczne narzędzia, które potrafią jednak powstrzymać przed kontynuacją cwaniackiej linii obrony. Okazuje się, że w zupełnie innej sytuacji może się znaleźć dostawca, jeżeli okaże się, że z jako dystrybutor/sprzedawca nie dopełnił swoich obowiązków i  zrobił się podmiot odpowiedzialny za produkt, na równi z producentem. Wówczas może się okazać, że jednak ma znaczenie większe to, od kogo kupujemy towar, niż to za jaką cenę.

Wskazanym narzędziem/praktyką mającym na celu unikanie przykrych konsekwencji jest właściwie sporządzona umowa cywilnoprawna z dostawcą, ale kłopotem może się okazać, w przypadku wyrobów zakupionych w markecie budowlanym. Jednakże należy pamiętać, że niezależnie od umów cywilnoprawnych, w przypadku wystąpienia katastrofy budowlanej, znacznie bardziej wiążąca jest odpowiedzialność osób sprawujących samodzielne funkcje w budownictwie. Wówczas kwestie regulacji cywilnoprawnych schodzą na drugi tor. Nie oznacza to jednak, że są te ustalenia nieważne, gdyż nie rzadko katastrofą życiową dla firmy jest brak płynności finansowej np. wynikającej z realizacji umowy za wynik, gdy w przypadku nieudzielenia zgody na użytkowanie obiektu budowlanego przez organ właściwy, grozi komuś bankructwo. Wówczas kwestie umów cywilnoprawnych stają się niemalże nadrzędne. Natomiast nie można wykluczyć, że do spornych kwestii lub katastrof może dojść na etapie budowy, niestety nierzadko się spotyka np. pożary, wówczas istotne okazać się może posiadanie odpowiedniej polisy ubezpieczeniowej. Warto jednak być świadomym, że polisa odpowiedzialności cywilnej nie jest immunitetem wobec odpowiedzialności karnej.

Warto również zaznaczyć, że w przypadku konstrukcji stalowych duże znaczenie może mieć miejsce, w którym powstaje konstrukcja. Inaczej od strony formalnej jest, gdy konstrukcja powstaje bezpośrednio na placu budowy, inaczej w przypadku, gdy powstaje poza placem budowy, inaczej, gdy konstrukcja jest prefabrykowana na placu budowy, a inaczej będzie, gdy konstrukcja jest składana z elementów, które są prefabrykowane w zakładzie produkcyjnym. W przypadku prefabrykacji, w większości przypadków wyroby konstrukcyjne powinny przejść ocenę wg regulacji obowiązującej, tak, jak dla wyrobu budowlanego, czyli  wynikających z ustawy o wyrobach budowlanych. Natomiast, gdy konstrukcja powstaje na budowie, wówczas elementy składowe powinny być traktowane jak wyroby budowlane, nie zaś powstała z nich konstrukcja - wówczas konstrukcja nie jest traktowana jako wyrób budowlany, a jedynie jako element budowlany, wytworzony z elementów będących wyrobami budowlanymi. Wydaje się to dziwne, ale jak popatrzymy na ten proces od strony litery prawa, to możemy być zaskoczeni, i może się okazać jednak ważne, żeby ustalić, z jakim przypadkiem mamy do czynienia, gdyż w przypadku wyrobu budowlanego, często nieświadomie obowiązki producenta przejmuje ekipa montażowa, no chyba, że wyrobem budowlanym jest zestaw wyrobów służący  do wykonywania konstrukcji, wówczas, to już mamy kolejny przypadek 😉 i wtedy ekipa montażowa znajduje się w innej sytuacji, oczywiście patrząc od strony formalnej, ponieważ, aby  otrzymać wynagrodzenie i tak musi wykonać swoją pracę. Pytanie w takim razie pozostawiamy następujące: Na czyje zlecenie działa ekipa? 😉 W przypadku sporów, ta informacja również okazuje się mieć istotne znaczenie.